Nigdy nie miałem w zwyczaju pisać czy mówić o tym co czuję, myślę, o swoich problemach czy marzeniach. Zawsze dusiłem to w sobie, uważałem że tak jest dla mnie lepiej i dla reszty także. Każdy w końcu ma swoje życie, swoje problemy, swoją cześć do ogarnięcia. Dziś jest 14.04. i jak co roku przychodzi w moim życiu czas na podsumowanie roku poprzedniego, próba spojrzenia na siebie z perspektywy trzeciej osoby i wyobrażenia sobie bo może być jutro, za tydzień, za miesiąc i w końcu za rok. Pierwszy raz w życiu swoje przemyślenia udostępnię tym, komu wiem że mogę ufać a ich zdanie może w paru kwestiach mi pomóc.
Jak zwykle rok minął niczym z bicza strzelił, nim się nie obejrzałem a tu już kolejny rok za mną, a za nim wiele problemów, tych rozwiązanych jak i nie. Relacje z moimi rodzicami uległy poprawie, chociaż głupie sprzeczki, przeradzające się w kłótnie a nawet awantury o różne, wręcz totalne bzdury męczą mnie psychicznie. trochę to jest spowodowane ich antyspołecznym podejściem, cóż tak mają i już. Ale muszę to znosić i zagryzać język, tłumaczę to sobie kryzysem wieku średniego. Subtelne i chyba trafne. Każda rodzina ma swoje problemy, każda rodzina je rozwiązuje. Wierze, że moja nie jest inna.
Jestem sam, nie mam swojej drugiej połówki. Nie jest mi z tym ani dobrze ani źle, jest chyba nijak. Są dni kiedy jest mi super, że nie muszę się i nikogo martwić, sprzeczać oraz inne związkowe sprawy. Ale czasem łza się próbuje wyrwać z tęsknoty za bliskością drugiej osoby, dotykiem ust, dłoni, oddechu na szyi, wspólnych spacerów, po prostu wszystkiego. Mimo to moje życie towarzyskie kwitnie i jest wręcz doskonałym stanie. Poznałem i nadal poznaje wiele wspaniałych dziewczyn. Z jednymi się przyjaźnię, innymi chodzę do kina czy kawę, z innymi imprezuję, innymi sypiam. Jeśli o to chodzi jest dobrze, z resztą widzieliście sami na imprezie w "Kultowej".
Zacząłem od dłuższego czasu patrzeć bardziej w przyszłość, paluję rozwinąć własny interes, nawet już robię wstępne przygotowania. Badanie rynku, obliczanie budżetu, wykonywanie projektu itp. Nie liczę, że się uda, jestem realistą pod tym względem. Jak każdy z nas sporo też sobie marzę co by się mogło przy "sprzyjających wiatrach" stać, chociaż z dnia na dzień coraz mniej. Może to już ten wiek, gdzie marzenia zastępuję się planami.
Wziąłem się za siebie, ograniczyłem picie do skromnego jednego piwa, ewentualne specjalne okazje bardziej oblewam, jak to się mówi "raz można". Nie palę, czasem zgrzeszę, ale to bardziej by uspokoić myśli czy dla zwykłego smaku, tak czy siak jest spory postęp. Więcej się ruszam i mniej przy kompie siedzę, zaczynam jeździć na rowerze, biegać. Ogólnie żyć intensywniej, na wyższych obrotach, można nawet powiedzieć zdrowiej. Czasem niektóre rzeczy spisuję w czym co nazwałbym poetyckim bełkocie. W jakim celu? Sam nie wiem, jakoś mi lepiej później. Prawie jak pamiętnik.
Staram się ponaprawiać też stare błędy, przez co często brakuje mi czasu, wracam późno do domu, nie oddzwaniam, nie piszę itd. Kumulacja tego wszystkiego sprawiła, że zacząłem Was zaniedbywać. A to nie jest fair wobec Was. Mieć takich przyjaciół to zaszczyt i marzenie niejednego. Dlatego przepraszam.
Wiem, że zaszło we mnie wiele zmian. Jedne dostrzegam, drugie nie. Sam nie mogę odpowiedzieć czy są dobre czy złe, ten następny rok pokaże i podsumuje moje wszystkie poczynania. Mam tylko nadzieję, że nadal jestem po prostu Bobem.
Kocham Was wszystkich. Dzięki za wszystko.
wtorek, 14 kwietnia 2009
niedziela, 12 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)