Otóż nieco fotostory wam przedstawię jak to Semol mnie wesoło urządził. ;p
Ostatnimi czasy mamy z Semciem nieco szczęścia do wpadania w niezłe przygody.
Oto jedna z nich.
Zaczęło się niepozornie - od Semola, który chciał się trochę pouczyć jeździć samochodem. Ot Gadżet wóz bojowy -do nauki wręcz gotowy.
Tak więc Squallu w roli instruktora bierze Semcia do lasu, gdzie w spokoju po polnych dróżkach Duży może uczyć się skręcać i jeździć prosto (o zgrozo)
Cóż się stało zapytacie? Mówię już bez rymu. Macie!
Wychodzimy z bryki a tam z przodu gałęzie nas trzymają a Gadżet utopiony bokiem w mule.
To wrzucam wsteczny, no i brodzę, kręcę, kręce nie ukręce.. Trza wyrwać gałęzie, więc Semo szarpie. Szarpie, szarpie a tu dupa.
-Pchaj waść mocno a ja wstecznym i wyjedziem może przez nocą!
-ok.
Tośmy pchali, pchali, pchali w końcu z rowu wyjechali ;p
LECZ! Nie cali, bo zranieni - przedniego zderzaka siłą pozbawieni.
Gałęzie trzymały tak mocno samochód, że urwały cały zderzak. (mina Semola bezcenna ;p)
Mocujemy go na chama i jedziemy do Bogdana!
Szef Bodzimierz -kraks weteran- do naprawy się zabiera.
Odkręcamy, naprawiamy i śrubkami przygnieżdzamy. Płynów zmiana, i poprawki, Gadżet znowu piękny, gładki;p
Jaki morał z mojej bajki?
Cóż morałów w księgach szukaj.. Tutaj tylko banialuki... Troche smrodów, trochę z życia - stanowczo za mało picia ;p
Trza iść na piwo Pustynio.
P.S. - Kto nie wierzy, że Semcio umie offroadem jeździć niech obejrzy sobie filmik poniżej ;p