
W końcu i ja zdecydowałem się napisać coś od siebie.
Ehem, na zielono...
Pojawiłem się na tym blogu stosunkowo niedawno. Sam jako taki też jest jeszcze młody, ale jego tematyka jest z nami od naprawdę dawna.
Ile to już lat?
Ostatnio zdarza mi się nawet trochę myśleć. Do głowy przyszedł mi pewien wątek... Stało się to przez to, że stęskniłem się za pewną kapelą (z obrazka wiadomo o co chodzi). Jeden kawałek, drugi kawałek, na twarzy pojawił się uśmiech, ale po chwili zaczęły się wspomnienia. Kiedy zacząłem słuchać A Perfect Circle moje życie było wywrócone kompletnie "na lewą stronę". To były czasy pierwszego poważniejszego związku, początku poważnych kłopotów z kobietami (:P), no i nie tylko... wiadomo.
Ale nie o tym chcę pisać.
Każdy z nas ma na pewno momenty kiedy z powodu jednej drobnej rzeczy wraca pamięcią do jakiegoś konkretnego okresu w swoim życiu. Albo chwilowego, albo może jakiegoś opasłego epizodu. Moją pamięć znakują setki różnych markerów, np. "wpierdalanie z Virem klusek nad piekarnikiem", "Bob i Clod robią jeepa na imprezie po czym wchodzi mama Cloda i trzeba wypić całą pozostałą wódkę w pół godziny", "słuchanie z Virem Metalliki łażąc po minikowie i to on koniecznie chce mieć lewą słuchawkę bo tylko w niej jest solówka" albo "struganie ze Squallem mieczy z drewna przy Master of Puppets". Jedna taka myśl i nagle do głowy wpadają setki innych, które są z nią powiązane. Lawinowo.
I co... np. włączasz piosenkę i zamieniasz się na parę godzin w roślinę, patrzysz w sufit, albo .... no nie wiem, na dywan...
Pamiętacie jak słuchaliśmy "Kolorowe Sny" w wykonaniu Kangaroos na całą epe w wakacje? Albo "Papież" Huty 99? :))) Kochajmyyy Booogaaa! Kochajmyyy Boooga!!! Bo Bóg kocha nas. On kocha nas... naprawde! xD
Po wejściu na tego bloga i przeczytaniu kilku postów do głowy nie przyszło mi zaledwie kilka wspomnień. Poczułem się jakbym nagle zobaczył przed oczami całe życie (spoko, jeszcze żyję - to nie to co kiedy wyskakujesz z samolotu i nagle przypominasz sobie "o cholera... miałem zabrać spadochron!"). Cieszy mnie to, że możemy się tu spotykać.
Oprócz pisania o nowych przemyśleniach i co się właściwie w naszych życiach dzieje, zachęcam do opisania jakiś zdarzeń z przeszłości, które utkwiły w pamięci.
Nie muszą być tylko te zabawne...
Może razem sobie trochę powspominamy?
Inna sprawa to że trochę ostatnio kiepsko u mnie z dobrym nastrojem. Powrót myślami do dawnych spraw sprawił, że zdałem sobie sprawę z tego, że mam teraz swoiste deja vu. Teraźniejszość przypomina mi trochę pewien okres z przeszłości.
Widać los lubi zataczać kręgi... ano właśnie. O to chyba chodzi?
Jedna rzecz się na szczęście nie zmienia - jesteśmy razem i niech tak pozostanie :)
Kończę już bo jeszcze bardziej się pogubię w tym co piszę :P
Komentujcie więc. Jeżeli ktokolwiek potrafił wyciągnąć jakikolwiek sens z tego posta.
7 komentarzy:
Ciesze sie ze zaczales pisac ^^
Ultra zajebiscie .
Niestety nie mam za duzo czasu zeby posta w pelni skomentowac gdyz siedze wlasnie w budzie i szukam jakis pierdolow na LK-English.
Whatever.
Co koniecznie chcialem skrytykowac to ten wers gdzie Vi pisze jak chodzilismy i sluchalismy Metalliki i chcialem miec lewa sluchawke bo w prawej solowki niebylo .xD
To byl ManOwaR :P
Posta napisze jutro . W piatki mi sie najlepiej pisze ..
CHakkaa !
Post o tym samych intencjach co mój "Zgodność myśli z rzeczywistością" tyle, ze pozwoliłem sobie tam jeszcze pofantazjować o samych wspomnieniach i relacjach wizji innych osób uczestniczących w nich. Wyprowadziłeś tą samą refleksje co ja tyle, że od strony muzycznej ;] Zgadzam sie jak najbardziej... Rzeczywistość poszatkowana na drobne musical events, które pomagają nam katalizować wspomnienia... Mmmm... Podoba mi sie ta myśl. Dodałbym nawet do tego nie same wspomnienia ale i wrażenia zmysłowe.. Prawda? Przykładowo.. zapach tych pierogów z piekarnika albo i dreszcz, kiedy Pearl Jam's "Last Kiss" wywołuje u niektórych- ten sam kiedy całowaliśmy przy niej ówczesną kobietę...
Wspaniałe.. lekka melancholia ale what the hell! Każdy z nas kocha wspominać te dobre i złe chwile odczuwając wszystko najdokładniej jak się da.
Postów na razie nie pisze, bo mam zbyt szalone refleksje filozoficzne przez zajęcia i czasem sa nieco powalone.. ale obiecuje zamieścić jedną futurystyczna myśl o etyce stosowanej.. w sumie pewien problem, który mimo iż rodem z Matrixa, to jest dosyć prawdziwy.... albo inaczej.. -Coraz bliższy prawdzie ;]
Pozdrawiam was gorąco prosto z Moto-Rexu -wasz pimpuś xD
P.S- www.moto-rex.pl -Kryptoreklama xD
no... xD (wiem zajebiscie duzo pisze ale ne chce mi sie..az sie dziwie ze to wyjasnilem w nawiasie..)
Hehe ..wygladasz jak dres w oknie dlubiacy w nosie ,domagajacy sie kopniecia w pale.
xD
ta..chyba possania ;] a to gdzies w pizdu w terenie zrobione xD
Ilość komentarzy jest nieproporcjonalna do długości posta! I panowie... Nie kłócić mi się tu bo z rurki zapier***!
Ah i Vir... chyba masz racje. To pewnie był Manowar :] Ale z St. Anger też się kłóciliśmy o słuchawkę:P
Dzięki za cynk Squallu. Chyba nie zdążyłem tego jeszcze przeczytać.
kurw aja pamietam jak z virem u mnie nocke robilismy i semolem i pamietne wpierdalanie czeresni kto wiecej pestek utrzyma w ryju i moment kiedy ja usmiechajac sie mialem zamiast zebow pestki a vir sie poplakal xDDD drugie co mi utkwilo to jak z virem mialem isc na minikowo i mialem irokeza postawionego na zel a on ze nie pojdzie ze mna jak ja to gowno bede mial na glowie xDD ogolnie bylo smiechowo ile razy ;) albo kiedy nie mozna bylo sie dobic do vira chaty i trzeba bylo wyczuc moment kiedy konczyl sie utwor szybko dobiec do drzwi i pizgac ile wlezie :P az pewnego dnia semol dostal ataku sraczki usiadl pod oknem i stwierdzil ze pierdoli nigdzie sie nierusza bo sie obsra a ja poszedlem do domu zostawiajac go na pastwe losu xD niestety vir mu otworzyl zniam sie posral xD
Prześlij komentarz