wtorek, 7 kwietnia 2009

Ja Sezam


Kolejne z cyklu uzewnętrzniania się. Może powiedzenie, że jestem wam tego winny to złe stwierdzenie - ale chce byście byli obecni w moim życiu chociaż poprzez to, że wiecie co się w nim dzieje.

Zacznijmy od spraw mniej osobistych. Za 10 miesięcy mam zamiar stanąć do obrony tytułu inżyniera mechanika. Przedostatni krok przed życiem zawodowym i postawieniem kropki nad "i" w dorosłości. Trudno mi powiedzieć czego sam się spodziewam po tym wszystkim. Chce bym mógł zapewnić godne życie sobie i mojej rodzinie - nie być skazany na koniunkturę rynku. Chce być elementem niezbędnym a nie ewentualnie potrzebnym. Chyba tylko dla tego męczę się na tej uczelni - choć ostatnio zaczęli nas traktować jak ludzi. Potem może magister albo już praca - kwestia zmęczenia. Przynajmniej mam fajny temat pracy inżynierskiej - będę badał samolot (nawet się przelecę nim): ekstaza.

Następne. Pracuje non-profit. W tym kraju trzeba robić coś charytatywnie by zdobyć jakiekolwiek doświadczenie. Bawię się w dziennikarza (różny efekt), trudno jest przestawić się z języka prozy na typowy dla artykułów - kwestia pracy. Już sam nie wiem z czym wiąże swoją przyszłość - pewnie plan kół ratunkowych by mieć jakąkolwiek satysfakcjonującą pracę.

Przejdźmy do sprawy osobistej, która na pewno interesuje część z was. Od razu dementuje plotki jakobym zmieniał się w uległego pantofelka. U mnie po staremu, prócz tego że odnalazłem swoją drugą połówkę pomarańczy. Jestem bardzo szczęśliwy, tak naprawdę chyba nigdy tak szczęśliwy nie byłem. Czuje się kompletny - wypełniony uczuciem i spokojem (nie muszę już szukać). Związek na odległość determinuje to, że czasem nie ma mnie w Poznaniu ale to nie to jest głównym powodem dla, którego już tak często się nie spotykam z wami - przede wszystkim politechnika i sprawy związane z dyplomem. Agnieszkę w tym wszystkim po prostu kocham i raz na miesiąc do niej jadę - choć nie powiem, że nie żałuje że tak rzadko. Aż trudno uwierzyć, że nawet mnie to dopadło.

Tęsknie za waszymi gębami. Tak naprawdę całe to moje oderwanie od rzeczywistości sprawia, że odrywam się od was. Praktycznie wszystkie bliskie mi osoby tkwią na pustyni a ja nadal to zaniedbuje. Może wynika to z przyzwyczajenia, że to zazwyczaj to wy się odzywaliście do mnie, a może z tego, że już nie mam 16 lat i tamte szalone wakacje minęły bezpowrotnie. Jednakże wiedzcie, że co by się nie działo i jakby się sprawy nie rysowały ja o was myślę i nadal jesteście moimi przyjaciółmi mogącymi na mnie liczyć w każdej chwili - nawet jeżeli by to oznaczało zwleczenie się z Olsztyna o 6.24 pierwszym pośpiechem do Poznania. Jesteście moją rodziną - pamiętajcie o tym, bo ja pamiętam.

2 komentarze:

Veg pisze...

Cieszy mnie, że tak dobrze Ci się układa. Z Twoim podejściem sukces masz jak w garści ;) Nie sądzę też żeby ktokolwiek choćby pomyślał, że mogłeś zamienić się w pantofelka czy jakiegoś innego pierwotniaka (bo niby z jakiej paki?).
Jeżeli chodzi o zaniedbywanie bloga to najwyraźniej większość o nim zapomniała. Mam jednak nadzieję, że w najbliższym czasie się to zmieni i znów będzie masa postów i komentarzy.

Pozdrów Agnieszkę ;)

Chaaaaaarge forth!

Squallu pisze...

No pantofel to z Agą niezbyt wyjdzie ;] Ale Taki duży Semo-Zarazek to już bardziej.
Ja nie będę pisał czego czy życzę i inne tego typu, bo sam wiesz co myślę i co życzę ;] Miałem ten plus, że nawet Aguś poznałem ;]